- NIESPODZIANKA! - usłyszałam krzyk i nagle stał przy mnie tłum ludzi. Następną rzeczą którą usłyszałam była piosenka "Happy Birthday" i "Sto lat".
- To dla mnie ? - spytałam, zakrywając usta, żeby nie było widać mojego zdziwienia. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że jest nas więcej niż niespełna godzinę temu na zapoznaniu.
- Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia... - zaczęła mi składać życzenia pani kierownik, a po niej Aśka, Łukasz, Michał i reszta osób.
Nie wiedziałam co się dzieje, gdy podszedł do mnie jakiś brunet i zaczął mi składać życzenia po angielsku.
- Ymm. Dziękuje ! - odpowiedziałam zdezoriętowana po angielsku. Gdy wszyscy powiedzieli już to co mieli do powiedzenia, poszli się bawić.
Zmęczona tym wszystkim odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do wyjścia.
- Wszystkiego najlepszego! - złapał mnie przy drzwiach John.
- Emm... Dziękuje. - uśmiechnęłam się. W tym momencie chciałam się tylko znaleźć w pokoju.
- A ty już idziesz ? Zaraz przyjdzie Niall. - zatrzymał mnie jeszcze raz.Nie odpowiedziałam tylko jak najszybciej skierowałam się do wyjścia z hotelu. Usiadłam przy jeziorku które mieściło się zaraz za płotem. Było to bardzo piękne miejsce. Siedziałam skulona, kreśląc kształty na księżycu, który odbijał się w wodzie. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu.
Na wyświetlaczu pojawiło się "Baby calling". Tak miałam zapisaną Jane. Bez większego namysłu odebrałam.
*Rozmowa telefoniczna*
- Hej kochanie! - usłyszałam w słuchawce głos mojej przyjaciółki.- Hej. - odpowiedziałam, a ta zachichotała.
- Jak tam pierwszy dzień kolonii? Dobre dupy są ? Wyrywasz ? Haha. - gołym okiem można zauważyć, że ma dziś dobry humor.
- Hmm... Czy dobre dupy są... Hmm... Można tak powiedzieć. - zaśmiałam się. - oczywiście, że wyrywam. All day, All night normalnie. - ponowiłam czynność, tym razem z Janką.
- Dobra. A tak na serio ? - zapytała z troską w głosie.
- Emm.... No... - zawahałam się. Może lepiej jej powiem, jak będzie to bardziej oficjalne?
- Dobra. Opowiadaj o nim wszystko! Jak ma na imię, skąd jest... - domyśliła się.
- Ale to jeszcze nic pewnego... - zaczęłam nieśmiało.
- No mów. - zachęcała mnie.
- Ymm, więc ma na imię Niall...
- To polskie imie ? - przerwała mi zdziwiona.
- Emm, nie. On jest z Irlandii. - odpowiedziałam nieśmiało.
- Uuu, a ma akcent ?
- Ojj, ma. - uśmiechnęłam się do siebie.
- Wygląd...
- Blondyn o niebieskich oczach.. - rozmarzyłam się.
- Ajajaj... To jak. Granica ? - spytała.
(Granica - razem z Jane czasami ustalamy granicę czasu, w której musimy uwieść chłopaka).
- Nie.
- Jak wolisz. - odpowiedziała zrezygnowana. - A tak właściwie to wszystkiego najlepszego skarbie.
- Aa, dziękuje. - uśmiechnęłam się.
- Wiesz co? Jestem zmęczona. Zadzwonię jutro. Pa. Kolorowych.
- No paa skarbie. - rozłączyłam się.
Za chwilę ponownie usłyszałam mój ukochany dzwonek. Tym razem na wyświetlaczu pojawiło się 'My lovely family calling'. Odebrałam i przez kolejne 10 min. słuchałam życzenia urodzinowe.
Potem jeszcze pare osób dzwoniło, ale nie miałam siły odebrać.
Po jakiś 20 minutach siedzenia i analizowania dzisiejszego dnia, wróciłam do pokoju. Zdziwił mnie fakt, że światło w nim było zapalone, a na 1OO% je zgaszałam! Niepewnie przekręciłam kluczyk i weszłam do środka. W centrum pokoju stała zdenerwowana Asia.
- Gdzie ty byłaś? Martwiłam się. - przytuliła mnie.
- Na zewnątrz. Słuchałam życzeń od rodziny. - uśmiechnęłam się lekko.
- To jak? Zaczynamy impreze? - wpadł do naszego pokoju Michał trzyamjący torbę z zapasem nocnyn, a zaraz po nim Łukasz.
- Mówiłem mu, żeby pukał. - przytulił mnie na przywitanie nowy znajomy.
- Spoko. Nic się nie stało. - posłałam mu promienny uśmiech i przywitałam się z Michałem.
Chłopaki rozpakowali to co przynieśli, a ja i Aśka poszłyśmy zaprosić na nasze małe party hard dwóch Irlandczyków. Z uśmiechami przyjęli nasze zaproszenie i po chwili znajdowaliśmy się spowrotem w moim pokoju, tyleże w zwiększonym składzie.
- Zdrowie solenizantki! - krzyknął Michał rozdając kieliszki z wódką.
- Zdrowie! - krzyknęła po nim reszta i jednym duszkiem każdy wypił zawartość kieliszka od razu popijając sokiem pomarańczowym.
- Mocne. - podsumował Josh z uśmiechem, i wszyscy razem zabraliśmy się za zabawę.
Nie powiem, ale impreza była na prawdę dobra. Alkoholu nie brakowało, muzyka też dobra. Jednym słowem, jedna z najlepszych moich imprez kolonijnych.
- Toast za nas! - zapadła cisza. - abyśmy jak najlepiej wykorzystali te dwa tygodnie tutaj, razem. - upiłam łyk piwa i dołączyłam do imprezowania.
~*~
Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy. Nic, ale to nic nie pamiętam. Pustka w głowie. Widocznie mocno zabalowałam. Jedyne co pamiętam to toast i wyjście na balkon z Niall'em. Dalej film się urwał. Mam tylko nadzieję, że nic pomiędzy nami do niczego nie doszło.
Delikatnie podniosłam się na łokciach, łapiąc się za głowę i szturchając przypadkowo osobę która leżała obok mnie. Powoli odwróciłam głowę by zobaczyć kim był owy osobnik.
- Co to kurr... - wymknęło mi się, gdy obok siebie zobaczyłam pół nagiego Michała.
- O, już nie śpisz kochanie ? - musną delikatnie moje usta chłopak. Szybko się odsunęłam od niego i wymierzyłam mu siarczysty policzek. Przez głowę przebiegało mi 1OOO myśli na sekunde co mogło się wczoraj stać.
Chłopak delikatnie syknął z bólu i próbował się do mnie przybliżyć.
- Odsuń się ode mnie! - wrzasnęłam i schowałam głowę w dłonie. Miałam nadzieję, że to coś pomoże, lecz nic. Nadal ta sama pustka.
- Co jest ? - próbował mnie przytulić.
- Zostaw mnie. - powiedziałam podniesionym tonem. Chłopak zatrzymał się i czekał wpatrując się we mnie, jakby czekał na słowa "No już, chodź kochanie".
- Hmmm, kogo by się tu zapytać o to co wczoraj się działo. - zapytałam siebie w myślach - Aśka? Pewnie zabalowała tak mocno jak ja. Michał? O nie! Nie chce na razie go widzieć a co dopiero rozmawiać z nim! Łukasz? Śpi...
W tym momencie usłyszałam dźwięk wydobywający się z balkonu. A dokładniej, był to dźwięk gitary.
- Niall! Może on mi powie co się wczoraj działo.. - szybko wstałam i udałam się na balkon.
- Hej. - powiedziałam nieśmiało, siadając obok blondyna.
- Ymm... Cześć. - powiedział, jednocześnie przerywając grę.
- Kac jest? - próbowałam nawiązać temat.
- Nie. Mam dobrą głowę. - uśmiechnął się ledwo widocznie uderzając się delikatnie, otwartą dłonią w głowę.
- Mam małe pytanie. - zaczęłam z obawą.
- Słucham ? - poczułam jak jego spojrzenie przeszywa całą mnie.
- Wiesz.. Bo, niezbyt zbyt pamiętam co się wczoraj działo...
- Spokojnie. - przerwał mi. - Do niczego wczoraj między nami nie doszło.
- A ogólnie.. To co się działo ?
- No, była fajna impreza. Jak wyszliśmy na balkon, rozmawialiśmy o przyszłości. Powiedziałaś mi, że za rok lecisz do Londynu na studia. Potem weszliśmy do środka i.. - zawahał się.
- I .. ? - ponaglałam go.
- Zaczęłaś się miziać z Michałem. - westchnął głośno.
Zaraz, zaraz. Czy ja usłyszałam nutkę smutku w jego głosie ?
- Boże, co ja zrobiłam. - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Próbowałem Cię od niego odciągnąć... Wiedziałem, że będziesz tego żałować...
- Dziękuje. - szepnęłam i pocałowałam go w policzek. - Jak dobrze, że mam takiego przyjaciela. - uśmiechnęłam się promiennie do niego.
- Przyjaciela... - powtórzył cicho ze smutkiem i... pogardą ? - Dobra, ja idę się szykować. - powiedział i pospiesznie wstał. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że w jego oczach ujrzałam łzy. Ale dlaczego ?
* Oczami Niall'a *
Nie wiedząc, co mogę ze sobą zrobić wziąłem gitarę i wyszedłem na balkon. Usiadłem na chłodnych kafelkach i zagrałem pierwsze dźwięki nieznanej piosenki. Po chwili obok siebie zobaczyłem Livię. W jej oczach ujrzałem... No właśnie, co ja zobaczyłem. Strach? Zdenerwowanie? Obawę?
Przywitała się ze mną buziakiem w policzek i zajęła miejsce obok mnie. Pierwsze o co mnie zapytała, to jak się czuję po imprezie. Domyśliłem się jednak, że z tego wyniknie poważniejszy temat. I tak właśnie było.
Z pytania, jakie mi zadała można było się dowiedzieć, że dziewczyna ostro zabalowała i połowy imprezy nie pamięta. Kolejne jej pytanie to, czy pamiętam co się wczoraj działo. Opowiedziałem jej jak się miziała z Michałem, jak leciała do niego... W odpowiedzi dostałem jedynie buziaka w policzek i miano przyjaciela. No właśnie... PRZYJACIELA. Szkoda, że ona nie wie, jak bardzo chciałbym być dla niej kimś nieco ważniejszym. Jedno słowo, a tak bardzo rani.
'...przyjaciel', te słowa cały czas błądziły po mojej głowie, zadawając coraz mocniejszy cios w moje małe serce. Szybko wstałem i poszedłem pod pretekstem, że śpieszę się na śniadanie. Nie chciałem, żeby zobaczyła łzy w moich oczach, które napełniały się coraz szybciej. Bez pożegnania pomknąłem do pustego pokoju, gdzie mogłem dać upust emocją.
--------------------------------------------------
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Proszę. To dla mnie bardzo ważne :)
Niespodzianka!
Taki tam prezent na święta ode mnie :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :D Spodziewaliście się tego ? :O x
To teraz... Wesołych świąt. Aby spełniły się wam najskrytsze i te najbardziej zboczone marzenia związane z 1D, i nie tylko. Zdrowiaa, kasy, szczęścia... I Zajebistego sylwestra. Tylko nie zabalujcie tak jak Liv, bo nigdy nie wiadomo co może z tego wyniknąć :)
HAPPY B-DAY LOUIEH <3
W bohaterach pojawili się Łukasz, Michał i John :) xx
Enjoy ~ Wasza Miśkaa. xx
oh czytam od 10 min twój blog od prologu do 5 i już chcę więcej mogłabyś jutro dodać nexta .? prosze jak nie jutro to pojutrze byle szybko <3
OdpowiedzUsuńSUPER <3 pisz szybko dalej
OdpowiedzUsuńkurde kurde kurde. co ty mi robisz. Ona miała tam leżec z Niall'em i pamiętać wszystko!
OdpowiedzUsuńMam na Ciebie Foch'a hahahahah.
Cudownie kochanie xx
WIESZ, ŻE CIĘ KOCHAM ?:3
OdpowiedzUsuńI kocham również to co piszesz.
Rozdział cudowny, tak jak wszystkie inne <3
Życzę Ci dużej ilości weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział : ))
Pozdrawiam. ` Twój Słagers x